Figueres to jedno z tych miejsc w Hiszpanii, które powinni z pewnością odwiedzić pasjonaci sztuki, a w szczególności Salvadora Dalego (1904-1989), katalońskiego surrealisty, który urodził się tu i zmarł. Większość ludzi kojarzy wizerunek artysty z długimi, zawiniętymi do góry wąsami, z ekscentrycznym ubiorem i jeszcze bardziej ekscentrycznym stylem życia, którego częścią był m.in. ocelot noszący wysadzaną kamieniami szlachetnymi obrożę i towarzyszący artyście w luksusowych podróżach.
Miasto zawdzięcza swą sławę Teatro Museo Dalí, które jest drugim najczęściej odwiedzanym w Hiszpanii muzeum sztuki (pierwsze jest oczywiście Prado w Madrycie). A jeśli tak, to znaczy, że warto tu zawitać.
Salvadore Dalí – artysta z Figueres
Aby zrozumieć źródła niepospolitości ekscentryka z Figueres, warto poznać kilka najważniejszych faktów z jego życia. Salvadore wyróżniał się już w dzieciństwie nie tylko talentem, ale także zamiłowaniem do niepospolitego wyglądu i zachowania. Charakteru z pewnością łatwego nie miał, dlatego już w młodości popadał w różne konflikty. Najlepszym tego przykładem jest fakt, że choć rozpoczął studia w Królewskiej Akademii Sztuki w Madrycie, nigdy jej nie ukończył, gdyż uważał, iż jest lepiej wykwalifikowany niż mający go egzaminować wykładowcy! Ta niesforność charakteru i przekonanie o własnej słuszności jak nic przypomina historię Alberta Einsteina. I jak pokazał czas, obaj mieli rację i zapisali się w historii ludzkości.
Jak podają źródła historyczne, w 1928 r. Dalí wyjechał do Paryża i przyłączył się do surrealistów, którzy wyrzucili go jednak ze swojej grupy z powodu faszystowskich poglądów. Ale już wtedy surrealizm zachwycił Salvadora. Ten kierunek zwany również nadrealizmem eksponował elementy nierealne i fanatazyjne z pogranicza jawy i snu, co widać m.in. na najsłynniejszych dziełach artysty z Figueres takich jak „Płonąca żyrafa”, „Miękkie zegary”, „Galarina” czy „Kuszenie Świętego Antoniego”.
Drugim przełomowym momentem w życiu Dalego było poznanie Gali, która była wówczas żoną poety Paula Eluarda. Ale jak to w świecie artystów bywa, Dalí odbił żonę Eluardowi, a po jej rozwodzie poślubił ją. Fakt, że była 10 lat starsza wcale mu nie przeszkadzał. Ta rosyjska imigrantka, która w rzeczywistości nazywała się Helena Diakonova, stała się muzą, miłością i impresario hiszpańskiego artysty. To jej Dalí zawdzięczał wystawy w Europie i Stanach Zjednoczonych, które przyniosły mu sukces. Dalí i Gala stanowili nietuzinkowe małżeństwo, żyjąc w otwartym związku. Muza artysty miała licznych kochanków, co Salvadore akceptował bez mrugnięcia okiem. Gdy Gala zmarła w wieku 88 lat, Dalí przeprowadził się do średniowiecznego zamku Castillo de Púbol, który kiedyś podarował ukochanej w prezencie urodzinowym. Podupadającemu na zdrowiu artyście towarzyszyli mistrz kucharski i pielęgniarka. Gdy Dalí nie wstawał już w z łóżka, w razie potrzeby przywoływał pielęgniarkę dzwonkiem, który zamieniono z czasem na sygnał świetlny. Aż pewnej nocy wybuchł pożar spowodowany najprawdopodobniej spięciem elektrycznym. Poparzonego artystę przewieziono do szpitala w Barcelonie, skąd wrócił do Figueres, gdzie zmarł w 1989 r.
Muzeum Dalego i autopromocja
Dalí już jako dziecko był przekonany o własnym geniuszu, co przysparzało mu problemów. Mając ponad 60 lat, postanowił stworzyć w rodzinnym Figueres muzeum poświęcone … własnej twórczości. Do tego celu wykorzystał ruiny teatru zbombardowanego podczas hiszpańskiej wojny domowej. I tak – niczym Feniks z popiołów – powstało nowe centrum kulturalne znane jako Teatro Museo Dalí. Miejsce idealnie wpisywało się w pojmowanie życia przez Dalego, dla którego egzystencja była niczym innym jak przedstawieniem teatralnym.
Muzeum wyróżnia się na tle architektury miasta swoim ekscentrycznym charakterem. Przybywającym ukazuje się przed oczami nietuzinkowy budynek z czerwonych cegieł. I nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że jego ściany pokryte są rzeźbami żółtych chlebków, a fasada ozdobiona jest olbrzymimi jajkami pomiędzy którymi stoją figurki przypominające oskarowe statuetki. To upodobanie artysty do symboli jajka i chleba ma swoje źródła w przekonaniu o własnym geniuszu i niepospolitości. Jego sztuka miała być niejako „jadalna”, bo przecież bez jedzenia nie da się żyć, tak jak w rozumieniu Salvadore nie da się żyć bez jego sztuki.
Ale ekstrawagancka jest nie tylko fasada muzeum. Wnętrza również zaskakują na każdym kroku. Na dziedzińcu stoi czarna taksówka, znana powszechnie jako Deszczowy Cadillac, ozdobiona rzeźbą królowej Ester na masce. Tuż za nią stoi kolumna zwieńczona … najprawdziwszą łodzią rybacką, należącą kiedyś do Gali.
W rozległych wnętrzach muzeum można oglądać prace Dalego, w tym liczne portrety ukochanej umieszczone w sali obitej czerwonym pluszem. Centralny punkt muzeum stanowi dawna scena teatralna z charakterystyczną, szklaną kopułą.
Odwiedzających Teatro Museo Dalí zachwyca również sala z malowidłami ściennymi i meblami zrealizowanymi według projektu Dalego. Tu znajduje się portret aktorki i seksbomby Mae West, o zaskakującym tytule „Twarz Mae West mogąca służyć jako mieszkanie”. Aby móc podziwiać to niezwykle dzieło trzeba … wejść po schodkach, dzięki czemu uzyskuje się odpowiednią perspektywę. Co ciekawe, włosy hollywodzkiej aktorki tworzy udrapowana kotara, nos – kominek z zegarem, a usta – czerwona sofa, która skłoniła artystę do stworzenia realnych rozmiarów kultowej już kanapy. Wystarczy spojrzeć…
Figueres – gdzie spać
W Figueres jest duża baza noclegowa i w zasadzie każdy znajdzie coś na własną kieszeń. Mój wybór padł na 4-gwiazdkowy „Sercotel Hotel President” oddalony 500 m od muzeum Dalego.
Wystarczy więc kilkuminutowy spacer, by dotrzeć do celu podróży. Hotel przypadł mi do gustu ze względu na lokalizację, cenę i nietuzinkowy wystrój nawiązujący – a jakże – do twórczości artysty. Ekstrawaganckie meble w foyer, przestronne pokoje urządzone w surrealistycznym stylu, duża łazienka i rozległy balkon, z którego można podziwiać zachód słońca to z pewnością zalety tego miejsca.
Czy warto przyjechać do Figueres? Moim zdaniem tak, bo muzeum Dalego jest wyjątkowe. Ale poza tym miasto nie zachwyca swą urodą i warto być tego świadomym, aby nie poczuć rozczarowania. Jeden dzień z pewnością wystarczy, bo resztę czasu można poświęcić na zwiedzenie okolic, w tym tzw. „trójkąta Dalego” obejmującego zamek Castillo de Púbol, nadmorskie miasteczko Cadaqués i Port Lligat. Podążanie śladami Dalego pozwoli odkryć i w pełni zrozumieć geniusz artysty, który – o czym wie niewielu – stworzył również logo lizaków Chupa Chups i wpółpracował z Coco Chanel, projektując dla niej flakony perfum. A tych, którzy poczują jednak pewien niedosyt i chcieliby lepiej poznać Hiszpanię, zapraszam do lektury moich innych tekstów poświęconych Barcelonie, Grenadzie, Kordobie, Madrytowi i Almerii.
***
Dziękuję za przeczytanie tego tekstu i zapraszam do lektury innych w kategorii „turystyka”. A jeśli nie masz jeszcze pomysłu na kolejną wyprawę, kliknij w moją mapę, wybierz interesujące Cię miejsce i bezpośrednio czytaj post. Do wyboru ponad 80 kierunków.
Masz pytania lub uwagi? Zostaw komentarz pod tekstem lub napisz do mnie, korzystając z zakładki „kontakt”.
0 Comments