Halle to 38-tysięczne belgijskie miasteczko leżące we Flandrii, zaledwie 12 km od Brukseli. Na pytanie, co decyduje o niezwykłości tego miejsca, odpowiedź jest prosta: średniowiecza zabudowa i oczywiście karnawał w Halle!
Gdy mówimy o karnawale, od razu przychodzi nam na myśl niezwykła zabawa w Rio de Janeiro, w Wenecji czy w Santa Cruz na Teneryfie. Ale w Halle? Kto w ogóle o tym słyszał? Mieszkańcy Belgii oczywiście tak, ale turyści raczej nie zdają sobie sprawy, że nieodłączną częścią belgijskiej kultury jest uliczny, 3-dniowy karnawał. A szkoda, ponieważ organizowane zabawy cechuje wielki rozmach.
Zgodnie z tradycją, pod koniec stycznia odbywają się wybory nowej Pary Książęcej (kliknij w zamieszczone zdjęcia, aby zobaczyć je w powiększeniu), która symbolicznie przewodzi całemu karnawałowi. Jest to wielki zaszczyt i wiele osób kandyduje na to niezwykłe stanowisko.
Ale również mnóstwo innych osób przygotowuje się do tego wydarzenia cały rok. Sympatycy są zrzeszeni w ponad 50-ciu różnych grupach. Są wśród nich zespoły taneczne, których członkowie regularnie ćwiczą układy choreograficzne i udoskonalają wielobarwne kostiumy. Są również koła przyjaciół, w których pasjonaci budują niezwykłe pojazdy prezentowane w czasie parady.
Karnawałową atmosferę czuje się już od stycznia. Liczne sklepy oferują nie tylko dzieciom, ale i dorosłym rozmaite przebrania często mieniące się złotem i ozdobione piórami. Wprawdzie nie mogą się one równać z pięknem weneckich kostiumów czy tych z Rio de Janeiro, ale i tak gwarantują świetną zabawę.
Karnawał, czyli dosłownie „pożegnanie mięsa”, oznacza niezwykły czas zabaw poprzedzający post. Karnawałowych początków upatruje się w czasach antycznych, kiedy to w starożytnej Grecji hucznie obchodzono Dionizje ku czci Dionizosa – boga wina, a w starożytnym Rzymie świętowano Bachanalia. Już wtedy tańczono i biesiadowano. Podobnie było w średniowieczu. Ci, którzy przeżyli zimę i liczne wtedy epidemie dziesiątkujące ludzi, mieli tym więcej powodów do radości.
Karnawałowy zwyczaj w postaci hucznych zabaw na ulicach miast przetrwał w Belgii do dziś, a niezwykła atmosfera udziela się również dzieciom, dla których tydzień wcześniej organizowany jest zazwyczaj osobny bal. Tak więc wszyscy fascynaci tanecznych szaleństw powinni już dziś zaplanować udział w takiej maskaradzie w jednym z belgijskich miast – może w Halle, może w Binche, Stavelot czy Alst. Mnie belgijski karnawał zachwycił bez reszty, tym bardziej, że w Polsce nie ma zwyczaju 3-dniowego świętowania na ulicach i zabawy do białego rana. Z niecierpliwością odliczam już dni, by na karnawale w Halle pojawić się w nowym stroju w stylu Marii Antoniny z nieodzowną peruką oczywiście. A jeśli i Wy się wybierzecie, napiszcie do mnie, jak Wam się podobało.
**
Dziękuję za przeczytanie tego tekstu i zapraszam do lektury innych w kategorii „turystyka”. A jeśli nie masz jeszcze pomysłu na kolejną wyprawę, kliknij w moją mapę, wybierz interesujące Cię miejsce i bezpośrednio czytaj post. Do wyboru ponad 80 kierunków.
Masz pytania lub uwagi? Zostaw komentarz pod tekstem lub napisz do mnie, korzystając z zakładki „kontakt”.
0 Comments