Sztokholm od długiego już czasu królował na mojej liście miejsc wartych odwiedzenia. I wreszcie udało mi się zrealizować ten plan (kliknij w zamieszczone tu zdjęcia, aby zobaczyć je w powiększeniu). Oto miałam udać się w czterodniową podróż do stolicy Szwecji w celach zawodowych. Postanowiłam więc skorzystać z okazji, wziąć jeden dzień urlopu i pojechać wcześniej, aby ekspresowo zwiedzić miasto Nobla. Bruksela żegnała mnie chłodem i deszczem, podczas gdy Sztokholm powitał mnie iście królewską temperaturą 25°C i pięknym słońcem. Z lotniska Bromma z łatwością przejechałam do centrum autobusem, a przejażdżka pozwoliła mi poczuć przedsmak tego, co mnie czekało. Wszechobecna woda i mnóstwo terenów zielonych zachwycają od pierwszej chwili. Wszak Sztokholm leży na czternastu wyspach połączonych licznymi mostami. Niepowtarzalny charakter zapewnia miastu niezwykłe położenie na bałtycką zatoką Saltsjön i jeziorem Mälaren.
Zarezerwowany 3-gwiazdkowy hotel Xpress jest godny polecenia ze względu na świetną lokalizację (minutę od dworca głównego), choć na pewno nie rozpieszcza wielkością pokojów. Ale zupełnie mi to nie przeszkadzało, ponieważ moim celem było zwiedzanie!
Stadhuset
Pierwszym punktem programu był ratusz miejski (Stadhuset), który już z daleka prezentował się imponująco. Połyskujące złotem trzy korony (herb i symbol Sztokholmu) okazały się świetnym punktem orientacyjnym. Ta pochodząca z początku XX w. budowla powstała pod wpływem zachwytu weneckim Pałacem Dożów. Stadhuset jest absolutnym „must visit”, ponieważ to tu 10 grudnia każdego roku wydawane są przyjęcia na cześć laureatów Nagrody Nobla z udziałem króla i królowej Szwecji. Poza tym odwiedzających zachwyci zapewne widok z
arkadowego dziedzińca na cudnie mieniącą się wodę, zwłaszcza w promieniach popołudniowego słońca. Warto pospacerować także po ogrodzie otaczającym ratusz, by w końcu udać się z drugiej strony, gdzie znajduje się symboliczny pozłacany pomnik jarla Birgera – średniowiecznego założyciela miasta. Gwoli ścisłości nadmienię, że dla Skandynawów słowo „jarl” oznacza tytuł nadawany wodzom, wojownikom bądź powiernikom króla.
Wyspa Riddarholmen i Gamla Stan
Z ratusza jednym wielu mostów warto udać się na kolejną wyspę – Riddarholmen uznawaną za historyczne centrum Sztokholmu. To tu znajduje się franciszkański kościół (Riddarholmskyrkan) z około 1300 r. Niestety, w chwili mojego pobytu w Sztokholmie był w trakcie renowacji i nie było mi dane go zwiedzić. A szkoda, bo w latach 1634-1950 był miejscem pochówku szwedzkich królów.Po wyjściu z kościoła uwagę przykuje z pewnością uroczy widok – oto między budynkami widać fragment zatoki z przepływającymi
statkami. Gdy podejdziecie bliżej, zobaczycie skwer z ławkami i pomnik Everta Taube, szwedzkiego kompozytora i trubadura, który w XX w. rozsławił tradycyjne szwedzkie ballady. Pomnik artysty z gitarą pięknie prezentuje się na tle ratusza, co jest okazją do krótkiego odpoczynku. Potem warto ruszyć dalej – tym razem w stronę Gamla Stan, czyli Starego Miasta. Aby zobaczyć jak najwięcej, nie pozostaje nic innego, jak w imponującym tempie ruszyć w dalszą marszrutę.
Po drodze znajdują się kolejno:
Dom Rycerstwa (Riddarhuset), w którym w przeszłości odbywały się obrady szwedzkiej arystokracji.
Muzeum Nobla, które – jak wyczytałam w ulotce – prezentuje sylwetki ponad 700 laureatów Nagrody Nobla. Obiekt otwarty w 2001 r. mieści się w budynku giełdy sztokholmskiej i przypomina o wynalazcy dynamitu i fundatorze niezwykłej nagrody. Ciekawostką jest to, że Nobel, który dorobił się ogromnej fortuny na swoich wynalazkach, decyzją włodarzy Sztokholmu musiał na kilka lat opuścić swoje rodzinne miasto, ponieważ w czasie jednego z eksperymentów doszło do wypadku, w którym śmierć poniosło kilka osób (w tym jeden z braci wynalazcy). Ale tak naprawdę Szwedzi zawdzięczają
swojemu najsławniejszemu mieszkańcowi bardzo wiele: to dzięki jego odkryciu zostało potem wybudowane słynne sztokholmskie metro, które wielu nazywa dziełem sztuki. Stacje metra zostały wykute w litej skale i zapewne nie byłoby to możliwe bez użycia dynamitu. A Nobel lubił zaskakiwać: jako że nigdy nie założył rodziny, zgromadzony majątek przekazał w testamencie na nagrody w dziedzinie fizyki, chemii, fizjologii lub medycyny, literatury i pokoju.
Rynek (Stortorget) ze słynnymi kolorowymi kamieniczkami.
Pałac Królewski (Kungliga Slottet) pochodzący z XVII w. i wzniesiony na miejscu poprzedniego zamku Trzy Korony (Tre Kronor). Przed wejściem stoją żołnierze gwardii królewskiej, ale w czasie mojego pobytu nie udało mi się zobaczyć uroczystej zmiany warty. Ze względu na ograniczony czas zwiedziłam jedynie Kaplicę Królewską, która daje przedsmak tego, co czeka tych, którzy bez pośpiechu mogą sobie pozwolić na zwiedzenie całego kompleksu pałacowego.
Katedra Storkyrkan, w której odbywają się koronacje królów. Gwoli ciekawości, obecnie panująca dynastia Bernadotte wywodzi się od napoleońskiego marszałka – Jean Baptiste Bernadotte, który w 1810 r. został adoptowany przez schorowanego króla Szwecji i ogłoszony następcą tronu. Po objęciu władzy przybrał imiona Karol Jan i szybko zapomniał o Napoleonie, ba zawarł nawet koalicję antynapoleońską.
Wyspy Skeppsholmen i Kastellholmen
Z Gamla Stan warto przejść mostem na drugą stronę, by spacerując, chłonąć atmosferę miasta. Oczom ukazuje się imponujący gmach opery, Muzeum Narodowe (Nationalmuseum), a droga prowadzi na kolejną wyspę Skeppsholmen. Stamtąd również rozciąga się piękny widok na Stare Miasto. W ciepłe dni wiele osób wyleguje się na trawie, ciesząc się słońcem. Pieszo można dotrzeć aż do kolejnej wyspy Kastellholmen, na której szczycie mieści się zamek. Stamtąd widać jak na dłoni inną bardzo znaną wyspę Skansen. Ci lubiący szaleństwa z pewnością powinni wybrać się do rozległego lunaparku, którego liczne karuzele stoją tuż nad wodą. Wierzę, że wrażenia są niezapomniane, ale to już nie dla mnie…
Szwecja – informacje praktyczne
Planujący podróż do Szwecji powinni zdawać sobie sprawę, że jest to typowy skandynawski kraj, co jest równoznaczne z wysokimi cenami. Oczywiście, da się znaleźć brasserie czy lokalne, małe restauracyjki, gdzie można zjeść köttbullar (pulpeciki mięsne), ryby i owoce morza w przyzwoitej cenie. Tym, co jednak szokuje, są zawrotne ceny alkoholu. Napoje wyskokowe można kupić tylko w specjalnych sklepach i to w ściśle określonych porach (w dni robocze do godziny 18:00, w soboty tylko do 15:00, a w niedziele jest to w ogóle niemożliwe). Alkoholu można się też napić w restauracjach, barach czy klubach, jednak ceny tych trunków skutecznie odstraszają od nadmiernej degustacji. Wprowadzając tzw. ustawą alkoholową, państwo szwedzkie postanowiło rozwiązać problem alkoholizmu, który był dość powszechny w XIX w., gdy Szwecja była jeszcze biednym krajem. Tak, tak, to nie przejęzyczenie – dzisiejsze bogactwo to państwo Europy północnej zawdzięcza szybkiemu uprzemysłowieniu począwszy od końca XIX stulecia, bogatym złożom rudy żelaza, ogromnym połaciom lasów i neutralności w obu wojnach światowych.
Czy Sztokholm mi się podobał? Bardzo! Czy można go zwiedzić w jeden dzień? Cóż, z całą pewnością nie! I dlatego planuję tam wrócić, żeby zobaczyć to, co mnie ominęło. Chciałabym udać się w rejs statkiem wokół sztokholmskich wysp, chciałabym zwiedzić Drottningholm Palace, muzeum okrętu „Waza” i oczywiście muzeum ABBY. A póki co chyba znowu obejrzę film „Mamma Mia 2” z genialną muzyką tego najsłynniejszego szwedzkiego zespołu, który był u szczytu sławy w latach 70-tych.
**
Dziękuję za przeczytanie tego tekstu i zapraszam do lektury innych w kategorii „turystyka”. A jeśli nie masz jeszcze pomysłu na kolejną wyprawę, kliknij w moją mapę, wybierz interesujące Cię miejsce i bezpośrednio czytaj post. Do wyboru ponad 80 kierunków.
Masz pytania lub uwagi? Zostaw komentarz pod tekstem lub napisz do mnie, korzystając z zakładki „kontakt”.
0 Comments