Monschau leży po stronie niemieckiej, tuż przy granicy z Belgią, przysłowiowy rzut kamieniem od parku narodowego Hautes Fagnes-Eifel. Zamieszkałe przez ok. 12-tysiecy mieszkańców Monschau znajduje się w rankingu najpiękniejszych romantycznych niemieckich miasteczek tuż obok Rothenburg ob der Tauber, Bambergu czy Lübbenau. A skoro tak, to lubiący podróże powinni uwzględnić to miejsce w swoich wyjazdowych planach.
5 powodów, dla których warto przyjechać do Monchau:
1. Urocza zabudowa miejska i malownicze krajobrazy
Monschau leży w wąskiej dolinie rzeki Rur i słynie ze wspaniale zachowanych wąskich uliczkek i domów szachulcowych prawie niezmienionych od 300 lat. Gwoli przypomnienia, szachulec to jest typ ściany z drewnianą ramą z bali konstrukcyjnych wypełnionych gliną i słomą lub gliną i trzciną.
Widoczne części szkieletu ścian mają kształt kwadratów, prostokątów i trójkątów pomalowanych na kolor kontrastujący z elewacją. Co ciekawe, istnieje subtelna różnica między domami szachulcowymi i domami z muru pruskiego, bowiem w tych drugich wypełnienie stanowiły cegły. Ale od kiedy mury pruskie zaczęto tynkować, z zewnątrz nie można w zasadzie dostrzec różnicy i dlatego większość ludzi używa tych określeń zamiennie. Liczne domy w Monschau zostały częściowo wykute w skale. Dodatkowo uroku dodają im wszelkie krzywizny, skwapliwie pielęgnowane przez konserwatorów zabytków, oraz małe okna oraz drzwi.
W wielu tego typu budynkach w Monschau mieszczą się hotele, kawiarenki i restauracje, tym piękniejsze, jeśli ich okna i tarasy wychodzą bezpośrednio na rzekę. Przechadzając się brukowanymi uliczkami miasta, polecam zwrócić uwagę na fontannę miejską ukazującą dawnych mieszkańców przy wyrobie sukna oraz na urocze koło młyńskie. No i oczywiście nie można zapomnieć o punktach widokowych, skąd rozciąga się piękny widok na idylliczny wprost krajobraz, który po prostu trzeba uwiecznić na zdjęciach!
2. Czerwony Dom (Rotes Haus) z polskimi śladami
No i kto by pomyślał, że w Monschau znajdziemy polskie ślady. A jednak! Dość powiedzieć, że tutaj właśnie, w słynnym Czerwonym Domu, w 1820 r. urodził się Karol Wilhelm Scheibler, syn sukiennika Johanna Karola Wilhelma.
Budynek będący obecnie muzeum robi wrażenie od chwili przekroczenia jego progu. W przeszłości do Czerwonego Domu prowadziły dwa wejścia. Takie rozwiązanie było związane z podwójną funkcją budowli, która stanowiła zarówno siedzibę biznesu sukienniczego, jak i rezydencję rodziny Scheibler. Ci, którzy zdecydują się na zwiedzenie Czerwonego Domu, zobaczą m.in. salę spotkań XIX-wiecznych biznesmenów, kuchnię, jadalnię, salę balową, liczne sypialnie m.in. w tym w stylu rokoko i empire ozdobione portretami rodzinnymi, a także pomieszczenia z próbkami wytwarzanych tkanin oraz imponującą mapę miejsc, do których były sprzedawane produkowane tu sukna i ubrania. Na tej mapie znajdują się m.in. Warszawa, Sztokholm, Paryż, Antwerpia, Kadyks, Izmir, Istambul, Palermo.
W taki właśnie biznesowym duchu dorastał Karol Wilhelm Scheibler, który w 1848 r. został powołany na dyrektora przędzalni w Ozorkowie k. Łodzi. Jak do tego doszło? Otóż właściciel Ozorkowa w 1807 r. sprowadził z Niemiec sukienników i farbiarzy, aby ożywić gospodarczo swoją posiadłość. Wśród nich była niemiecka rodzina Schlösserow, która rozwinęła przędzalnię wełny i bawełny. A po śmierci Friedricha Mathiasa Schlössera, właściciela przędzalni w Ozorkowie, na to stanowisko powołano urodzonego w Monschau Karola Wilhelma Scheiblera, który tym sposobem znalazł się w Polsce.
3. Muzeum musztardy
Być w Monschau i nie odwiedzić mieszczącego się przy przy Laufenstraße 118 muzeum musztardy lub sklepiku z lokalnymi specjałami, to jak być w Rzymie i nie widzieć papieża.
Od 1882 r. w historycznym musztardowym młynie produkowany jest z gorczycy zimny sos, któremu przypisuje się właściwości lecznicze. Już starożytni Rzymianie stwierdzili, że ten specyfik łagodzi bóle reumatyczne, pobudza trawienie tłuszczu, działa antybakteryjnie oraz obniża ciśnienie krwi. W bogatej ofercie w Monschau znajdują się 22 rodzaje musztardy, w tym z czosnkiem, chili, zielonym pieprzem, curry, pomarańczą, pomidorami, z miodem i makiem, z imbirem, piwem czy kminkiem (ta odmiana nazwana jest śląską).
Ponadto w sklepiku można znaleźć inne lokalne specjały, w tym dżemy, miody, różne odmiany serów, ocet winny, rozmaite alkohole, a nawet musztardową czekoladę!
Muzeum jest czynne tylko w środy i w soboty, więc tym, którzy będą w Monschau w inne dni, polecam wizytę w sklepiku.
4. Ruiny zamku
Monschau – jak wiele górskich miasteczek – miało swój zamek, którego początki sięgają początku XIII w. Budowla z czasem została zamieniona w twierdzę. W tym celu dobudowano potężne mury pierścieniowe. Ale nawet to nie uchroniło mieszkańców miasta przed atakiem wojsk cesarza Karola V w 1543 r. W wyniku tego napadu, zarówno zamek, jak i miasto znajdujące się u jego podnóża zostały splądrowane.
Idąc spacerem do zamku po schodach wiodących od głównej uliczki, mijamy potężne, kamienne bramy, by w końcu znaleźć się na dziedzińcu z rozległą sceną wykorzystywaną obecnie do organizacji letnich koncertów i przedstawień operowych. Z murów obronnych rozciąga się piękny widok na miasto. Co ciekawe, w zachodnim skrzydle zamku mieści się obecnie schronisko młodzieżowe.
5. Okoliczne atrakcje
Monschau oprócz pięknych widoków oferuje też sporo atrakcji. Na uwagę zasługuje huta szkła (Glashütte Monschau), w której można zapoznać się z procesem produkcji szkła oraz w której można zwiedzić halę wystawową. Niedaleko, znajduje się Erlebnismuseum Lernort Natur oraz kilka punktów widokowych, w tym Haller-Ruine.
Ale okolice Monschau to również przysłowiowy raj dla lubiących piesze wędrówki. Z pewnością warto ruszyć szlakiem Höfener Hackenweg. Ta trasa znajdująca się w mieście Höfen (6 km od Monschau) prowadzi obok pięknych domów z muru pruskiego otoczonych charakterystycznymi, wysokimi na 4-6 m bukowymi żywopłotami, które tłumią hałas uliczny, chronią domy przed wiatrem i deszczem, poprawiają bilans cieplny domostw i działają jak filtr przeciwpyłowy. Pięknie przycięte żywopłoty rosną w kierunku zachodnim i południowo-zachodnim, czyli zgodnie z głównym kierunkiem wiatru. Spacer pozwoli podziwiać prawie 1000 różnorodnych żywopłotów.
Monschau z pewnością jest warte odwiedzenia, tym bardziej, że dla mieszkańców Belgii jest w zasadzie na wyciagnięcie ręki. Malownicze krajobrazy, rzeka Rur, liczne punkty widokowe i trasy spacerowe, narcyzowy szlak, otwarty przez cały rok sklep bożonarodzeniowy, małe galerie sztuki, a nawet polski butik „naturART” z zakopiańskimi wyrobami mieszczący się w samym centrum przy Austrasse 4 to tylko kilka powodów, by wybrać się do Monschau, miasteczka, w którym dość powszechnie mówi się również po francusku. I właśnie ze względu na tę geograficzną bliskość z Belgią, można tu znaleźć wiele belgijskich specjałów takich jak czekoladki, gofry, frytki, a nawet belgijską restaurację „Au Vieux Liège”, oferującą bardziej wyrafinowane menu niż typowo niemiecki wurst i sznycel. Ale o tym warto przekonać się samemu, siedząc na tarasie z widokiem na przepływającą rzekę Rur…
**
Dziękuję za przeczytanie tego tekstu i zapraszam do lektury innych w kategorii „turystyka”. A jeśli nie masz jeszcze pomysłu na kolejną wyprawę, kliknij w moją mapę, wybierz interesujące Cię miejsce i bezpośrednio czytaj post. Do wyboru ponad 80 kierunków.
Masz pytania lub uwagi? Zostaw komentarz pod tekstem lub napisz do mnie, korzystając z zakładki „kontakt”.
0 Comments