Rajski park Pairi Daiza w Brugelette, w prowincji Hainaut oddalonej od Brukseli o 63 km, daje możliwość odwiedzenia pięciu kontynentów w ciągu zaledwie jednego dnia. Na terenie parku zajmującego 70 ha znajduje się zoo, ogród botaniczny i mnóstwo budowli – replik z najróżniejszych zakątków świata. Taka podróż o charakterze edukacyjnym z pewnością sprawi niemałą frajdę i dzieciom, i dorosłym. Obiekt, który rozrasta się z roku na rok, w chwili pisania tego tekstu podzielony jest na siedem stref. A więc ruszajmy w tę niezwykłą wędrówkę przez kontynenty!
W Państwie Środka
Państwo Środka, czyli Chiny, dzieli od Belgii niebagatelna odległość prawie 8 000 km. Aby poczuć się jak na żyznych równinach rzeki Jangcy, wystarczy wizyta w parku Pairi Paiza. Rozległy chiński ogród, zresztą największy w Europie, można podziwiać z dołu i z góry. Przestrzeń pełna pawilonów, świątyń, mostów, ścieżek, stawów i oczek wodnych wzbudza powszechny zachwyt.
Nic dziwnego, skoro całość została zaprojektowana i zbudowana przez chińskich mistrzów budownictwa i ogrodników z Szanghaju z poszanowaniem tradycyjnych technik, specjalistycznej wiedzy i z użyciem lokalnych materiałów, takich jak marmury czy rzeźbione panele. Chińscy ogrodnicy stworzyli te cuda, czerpiąc z filozofii, historii, legend, religii i symboli. Spacerując po tym rozległym zakątku, który emanuje ciszą i spokojem, odkrywamy wspaniały świat minerałów, rzeźb i roślin.
Ta część parku Pairi Daiza jest jak otwarta, bogato ilustrowana księga, która uczy o Państwie Środka, o jednej z najstarszych na świecie cywilizacji. Chińscy ogrodnicy, którzy stworzyli te cuda, niczego nie pozostawili przypadkowi, a fauna odzwierciedla ten różnorodny i wielki jak kontynent kraj. To tu zamieszkują m.in. żurawie, mundzaki, zwane szczekającymi jeleniami, azjatyckie czarne niedźwiedzie, gibony i lamparty. Ale bezapelacyjną chlubą są dwie gigantyczne pandy, które zamieszkały w parku w 2014 r.
Co więcej, z ich związku urodził się niedźwiadek Tian Bao, co jest ewenementem na skalę europejską, bowiem te zwierzęta rozmnażają się w niewoli bardzo rzadko.
Nie lada gratką jest również przechadzka wiszącymi, wąskimi mostami, z których rozciąga się widok zapierający dech w piersiach. Oczom ukazują się chińskie budowle na tle wodospadów, skał i jezior. Ale najciekawsze jest zejście z mostu: aby znów spacerować alejkami po ziemi, w ostatnim etapie trzeba przejść na kolanach przez spleciony ze sznurów tunel. Na dzieci czeka jednak nagroda w postaci rozległego placu zabaw.
W Królestwie Ganeszy
Aby odbyć podróż po archipelagu Indonezji w rzeczywistości składającym się z ponad trzynastu tysięcy wysp (!), trzeba zwiedzić Królestwo Ganeszy, czyli boga obfitości i dobrobytu, patrona kupców i bankierów, który uosabia także witalność i żywotność. Przedstawiany jest najczęściej jako czteroręki mężczyzna o głowie słonia i z jednym kłem. W jednej z rąk trzyma zazwyczaj naczynie ze słodyczami.
Na terenie parku Pairi Daiza pieczołowicie odtworzono Wielką Świątynię Bali, Pura Agung Santi Bawhana, Świątynię Kwiatów i Świątynię Angkor Wat. Te prawdziwe miejsca kultu, poświęcone przez hinduskich arcykapłanów i zbudowane z absolutnym szacunkiem dla tradycji architektonicznych indonezyjskiej wyspy, wykonano z bloków ciemnej lawy.
Efekt zapiera dech w piersiach! Gdy do tego dodać widok słoni na tle hinduskiego pałacu można poczuć się jak w Indonezji, bowiem na Jawie, Sumatrze, Borneo, Bali i Sulawesi zwierzę to jest ściśle związane z ludzkim życiem i służy jako główne źródło inspiracji dla posągów stworzonych przez artystów. Ale w Krainie Ganesha zachwycają też białe tygrysy bengalskie i lamparty, które nawet z daleka wzbudzają respekt.
Spacer przy dźwiękach orkiestry gamelan (składającej się z instrumentów perkusyjnych, gongów, brązowych ksylofonów i miedzianych dzwonków), oglądanie bogato zdobionych indonezyjskich świątyń oraz charakterystycznych miniaturowych poletek ryżowych z pewnością pozostaną niezapomnianym doznaniem.
Opactwo Cambron
Historia dzisiejszego parku Pairi Daiza sięga XII w. Wówczas na te tereny, na zaproszenie barona Anzelma z Trazegnies, przybyło dwunastu mnichów, którzy założyli tu opactwo cystersów. Jego kres położyła rewolucja francuska, której echa dotarły i tutaj. W XVIII w. pozostałości dawnego klasztoru sprzedano nowemu właścicielowi, który wybudował tu neoklasycystyczny pałac.
W tej części parku znajduje się andaluzyjski ogród wzorowany na tych, które otaczały hiszpańskie pałace za czasów panowania Maurów. Spacerując wśród fontann dających przyjemną ochłodę w upalne dni, można podziwiać drzewa figowe, paprocie i albicje jedwabiste, na których tle pięknie prezentują się egzotyczne ptaki.
Kilka kroków dalej przed zwiedzającymi pojawia się średniowieczna, gotycka budowla, a w niej wielka niespodzianka … nietoperze. Sprawia to niezwykłe wrażenie z dwóch powodów. Po pierwsze w półmroku można dostrzec kilka zwisających głową w dół nietoperzy i po drugie – poczuć powiew wywołany trzepotem skrzydeł tych niewielkich ssaków, które dzięki zmysłowi echolokacji omijają turystów, choć fruwają tuż nad ich głowami.
Jeszcze zapewne nie zdążyliśmy ochłonąć po wrażeniach związanych z bliskim kontaktem z nietoperzami, a tu już kolejna atrakcja – pokaz ptaków, w tym orłów, sokołów, kondorów, rybołowów i sępów. Aby tego nie przegapić, trzeba od razu po przybyciu do parku sprawdzić godziny seansów. I jeszcze mała podpowiedź: w amfiteatrze najlepiej zajmować miejsca narożne, blisko oznakowanych żerdzi, na których siadają ptaki. W ten sposób mamy szansę na unikatowe zdjęcia.
W świecie oceanów
Pairi Daiza zaskakuje pomysłowością jej twórców. Neoklasycystyczny zamek został przekształcony … w ogromne akwarium.
To tam żyją różne stworzenia morskie i rośliny, które podkreślają bioróżnorodność naszej planety. Spacer po tym niezwykłym miejscu nasuwa bezsprzecznie skojarzenie z powieścią Juliusza Verne’a „Dwadzieścia tysięcy mil podwodnej żeglugi”, a odwiedzający mogą podziwiać m.in. rekiny, mureny, żółwie i rozgwiazdy. A po wyjściu przenosimy się do zatoki Algoa, gdzie mieszkają pingwiny oraz foki.
Australijski Przylądek Południowy
Wizyta w tej części parku pozwoli poznać stany Queensland, Victoria i Tasmania, podziwiać pracę rzemieślników z Nowej Zelandii i zapoznać się z kulturą aborygenów, a wszystko to przy dźwiękach najstarszego na świecie instrumentu dętego zwanego didgeridoo.
Można tu zobaczyć florę i faunę typową dla tej części świata (m.in. niedźwiadki koala, diabły tasmańskie, kangury, papużki faliste i australijskie pelikany), w której różnice temperatur są ogromne: od 50℃ w dzień do -5℃ w nocy! Na uwagę zasługują również: gigantyczny opal ważący 253 kg i chaty, które przywołują na myśl gorączkę złota wśród górników masowo emigrujących do Australii pod koniec XIX w.
Tradycyjna Afryka
Aby bliżej poznać mniej znaną część Afryki, w parku Pairi Daiza odtworzono dwie wioski: Tamberma leżącą w północnym Togo i wioskę nad jeziorem Ganvié w Beninie.
Celem jest pokazanie różnorodności afrykańskiej architektury ściśle związanej z wymiarem duchowym i rytuałami voodoo. Odwiedzający mogą też odkryć afrykańskie przedmioty użytkowe, ozdoby, grafiki, klejnoty, maski, fetysze i inne artefakty pochodzące z różnych regionów kontynentu. Spacer po wiosce na palach przy dźwiękach afrykańskiej muzyki, pozwala także obserwować typowe dla tego kontynentu zwierzęta, w tym: lwy, hieny, gepardy, słonie, białe nosorożce, hipopotamy, żyrafy, marabuty i pelikany.
W Królestwie Zimna
Ta część parku Pairi Daiza z pewnością przypadnie do gustu lubiącym zimę, odwzorowuje bowiem rozległe regiony słynące z niskich temperatur, wśród których są m.in.: Skandynawia, Laponia, Rosja, Ameryka Północna, Syberia, Arktyka i Antarktyda. Wizyta tutaj skłania do zastanowienia nad niezwykłą pomysłowością mieszkańców żyjących w wyjątkowo trudnych warunkach. Uwagę przykuje Izba, czyli tradycyjny budynek w rosyjskim stylu, który symbolizuje styl życia na ekstremalnych szerokościach geograficznych.
Izba to tradycyjny rustykalny dom wykonany w całości z drewna, zwykle sosny, zapewniający zarówno ochronę przed zimnem i dzikimi zwierzętami, jak również podstawowy komfort.
W tej części parku wyeksponowano dwie formy transportu, które znacząco zmieniły sposoby podróżowania. Podniebne wojaże symbolizuje hydroplan, który przyleciał z Vancouver, zaś rozwój kolei podkreśla pociąg, którym można odbyć 20-minutową podróż po parku.
Ostatnia granica
No i przenosimy się na tereny zamieszkałe przez Indian od zachodniej Kanady po Alaskę. Rdzenni mieszkańcy tych obszarów musieli przystosować się do wrogiego klimatu i żyć w dzikim oraz niebezpiecznym środowisku naturalnym pełnym niedźwiedzi (brunatnych i czarnych), wilków, łosi, jeleni, pum i bobrów.
Ten pierwotnie koczowniczy lud stopniowo osiedlał się wzdłuż wybrzeża Północnego Pacyfiku i rozwijał sztukę reprezentowaną przez duże rzeźbione totemy.
Noclegi w Pairi Daiza
Chcący pozostać dłużej w parku Pairi Daiza mają niepowtarzalną okazję zarezerwowania noclegów dostępnych w części „Ostatnia Granica” lub „W Królestwie Zimna”. Na przybywających czekają różne obiekty:
- „Full Moon Lodge” to domki o powierzchni 126 m² składające się z dwóch sypialni, salonu z kominkiem, łazienki z wanną z hydromasażem, sauny, kuchni i toalety. Te wykonane w całości z drewna i kamienia budynki oferują wspaniały widok na las, w którym żyją niedźwiedzie i wilki.
- „Polar Bear House” – pobyt tutaj daje możliwość spędzenia nocy w towarzystwie niedźwiedzi polarnych, które można obserwować … przez szybę pokoju z podwodnym widokiem.
- „Native Village” to drewniane domki o powierzchni 101 m² zbudowane z ogromnych pni czerwonego cedru oddające charakter Kanady Zachodniej zamieszkałej w przeszłości przez Indian. Z salonu i rozległego tarasu rozciąga się widok na siedlisko niedźwiedzi.
- „Tiger House” to opcja dla marzących o podziwianiu syberyjskich tygrysów z bliska.
- „Paddling Bear Hotel” oferuje 18 pokojów rodzinnych (max 4 osoby i 1 dziecko) oraz 8 pokojów dwuosobowych (max 3 osoby i jedno dziecko), z których roztacza się widok na strefę, w której żyją lwy morskie z rodziny fok.
- „Walrus House” – to propozycja dla tych, którzy chcą obserwować podwodny świat morsów. Wystrój daje wrażenie pobytu w jaskini śnieżnej, choć w rzeczywistości w domku jest ciepło i przytulnie.
- „Paddling Bear Lodge” – każdy z tych domków zapewnia komfortową przestrzeń (65 m²), prywatną saunę i przestronny taras, z którego roztacza się piękny widok na największe na świecie gatunki lwów morskich.
A teraz nie pozostaje nic innego, jak zaplanowanie wycieczki do tego niezwykłego miejsca, bo podróże to jedyna rzecz, na którą wydajemy pieniądze, a mimo to stajemy się bogatsi. Wejściówki i bilet parkingowy warto kupić wcześniej, korzystając ze strony internetowej www.pairidaiza.be A ci, którzy marzą o noclegu w tym niezwykłym miejscu, powinni wcześniej nie tylko sprawdzić dostępność, ale też pamiętać, że w cenę pobytu wliczone są już bilety wstępu, parking, wyżywienie (śniadanie i obiado-kolacja lub opcja All inclusive) i prezent powitalny. A więc niezapomnianych wrażeń!
**
Dziękuję za przeczytanie tego tekstu i zapraszam do lektury innych w kategorii „turystyka”. A jeśli nie masz jeszcze pomysłu na kolejną wyprawę, kliknij w moją mapę, wybierz interesujące Cię miejsce i bezpośrednio czytaj post. Do wyboru ponad 80 kierunków.
Masz pytania lub uwagi? Zostaw komentarz pod tekstem lub napisz do mnie, korzystając z zakładki „kontakt”.
4 Comments
Aleksander · 23/01/2022 at 12:45
Najlepszy park w Belgii, absolutny hit dla dzieci i doroslych.
Iwona · 26/01/2022 at 15:57
Pairi Daiza zachwyca o każdej porze roku. Tej belgijskiej atrakcji nie można pominąć!
Del Rio · 18/11/2023 at 19:17
Juz mam ochote sie tam wybrac ! 🤩
Iwona · 20/11/2023 at 16:02
Polecam, a niezapomniane wrażenia są gwarantowane!