Ci, którzy mieszkają w Belgii i zastanawiają się, gdzie by tu pojechać na jednodniową wycieczkę, powinni uwzględnić w swych planach belgijskie miasteczko Aalst (z francuskiego Alost) leżące we Flandrii Wschodniej nad rzeką Dender. Aalst, które zostało wzniesione w średniowieczu, zawdzięcza swą sławę głównie karnawałowi, ale warto tu przyjechać o każdej porze roku. To interesująca propozycja dla tych, którzy chcą zwiedzić coś nietuzinkowego, ale z dala od zatłoczonych ulic popularnej Brukseli, Antwerpii, Brugii czy Gandawy.
Aalst – Rynek Główny (Grote Markt)
Zwiedzanie warto zacząć oczywiście od centralnego placu (Grote Markt), na którym – tradycyjnie – znajdują się najważniejsze budynki. Średniowieczny układ urbanistyczny obejmował ratusz, kościół i kamieniczki patrycjuszy. Wszystko to bez trudu można dostrzec w Aalst (kliknij w zamieszczone tu zdjęcia, aby zobaczyć je w powiększeniu).
Ratusz, zgodnie ze swoim przeznaczeniem, był budynkiem reprezentacyjnym i stanowił siedzibę władz miejskich. Jego ważną częścią składową była wieża (beffroi) pełniąca funkcję strażnicy. Dawny ratusz w Aalst wygląda wprost bajkowo. Stanowi on połączenie trzech budynków i jest wizytówką miasta. Kwadratowa dzwonnica jest ozdobiona widocznym z daleka zegarem i dwiema rzeźbami przedstawiającymi hrabiów Aalst oraz łacińskie motto Filipa II „Nec spe, nec metu” („Bez nadziei, bez strachu”). Pierwsza dzwonnica pochodziła w XII w., ale uległa spaleniu i tę zachowaną do naszych czasów datuje się na XV w. Wewnątrz mieści się carillon. I właśnie stąd co godzinę rozlega się dźwięk 52 dzwonów. Nic więc dziwnego, że dzwonnicę wpisano na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Można ją zwiedzać z przewodnikiem w kilka wyznaczonych niedziel w roku.
Najmniejszy i najniższy budynek kompleksu ratuszowego z pięknymi gotyckimi zwieńczeniami i rzeźbami pięciu osób zasłużonych dla miasta Aalst pełnił w przeszłości ważną rolę. To tu rada miejska z burmistrzem na czele decydowała o najistotniejszych dla miasta kwestiach: ustalała prawa i wysokość podatków oraz debatowała o handlu. Burmistrz jako najważniejszy urzędnik w mieście pilnował, by prawa miejskie były przestrzegane. I po dziś dzień tu właśnie, raz w miesiącu, zbiera się zarząd miejski, aby obradować nad kluczowymi dla mieszkańców sprawami.
W chwili obecnej ratusz miejski znajduje się parę kroków dalej – to biały, elegancki budynek z 1830 r., który zachwyca klasycznym szykiem. Z pewnością warto wejść na jego dziedziniec i zerknąć na pomnik Ondineke, głównej bohaterski książki pisarza z Aalst – Louisa Paula Boon.
Pośrodku Grote Markt stoi pomnik Dirka Martensa – pierwszego drukarza w Południowych Niderlandach. Wykorzystując patent Gutenberga, otworzył on w Aalst pierwszą drukarnię w 1473 r. Nic więc dziwnego, że został uznany za honorowego obywatela miasta.
Wzrok przybywających do Aalst przyciąga również renesansowo-barokowa bursa „Borse van Amsterdam”. Historia tego budynku jest interesująca: w średniowieczu władze miasta podarowały to miejsce Gildii Wolnych Rzeźników. Jak sama nazwa mówi, do 1629 r. istniała tam rzeźnia. W XVII w. – w związku z rozrastaniem się miasta – reprezentacyjny rynek stał się za mały, dlatego zdecydowano się na wyburzenie pierwotnej rzeźni i kilku przylegających do niej domów. Wkrótce wzniesiono piękną budowlę z cegły i piaskowca, w której siedzibę miała straż miejska. Uważni obserwatorzy zauważą z pewnością, że fasada spoczywa na otwartej 12-kolumnowej galerii, a nad każdą z nich mieści się herb. Ze środka dachu dumnie wystaje drewniana wieżyczka w kształcie gotyckiej gruszki.
„Borse van Amsterdam” na przestrzeni wieków zmieniała swoją funkcję: była wartownią, karczmą, hotelem, a także miejscem koncertów i konferencji. Budynek został gruntownie odrestaurowany w 1949 r. i obecnie mieści się w nim szykowna restauracja nagrodzona gwiazdką Michelina. Nieco myląca nazwa wyraźnie wskazuje, że w przeszłości tu właśnie znajdowało się miejsce postoju wozów pocztowych na trasie Lille-Amsterdam.
Kolegiata św. Marcina i T’Gasthuys (Muzeum Miejskie) w Aalst
Gotycka kolegiata św. Marcina w chwili obecnej przechodzi renowację, której zakończenie przewidziane jest na 2027 r. Można jednak wejść do środka i podziwiać wnętrze, witraże, a także oryginalny obraz Pietera Paula Rubensa. Kościół św. Marcina to miejsce nierozerwalnie związane z XIX – wiecznym księdzem Adolfem Daens, uznanym za honorowego obywatela miasta. Ksiądz Daens nie tylko był tu ochrzczony, ale tu właśnie przystąpił do I Komunii Św. i tu odprawił swoją pierwszą mszę. Zasłynął głównie dzięki aktywnej walce o prawa socjalne robotników i rolników, przez co często popadał w konflikt z liderami partii niechętnych jakimkolwiek zmianom.
T’Gasthuys to obecnie Muzeum Miejskie mieszczące się w budynku dawnego klasztoru zwanego w przeszłości Oud-Hospitaal. Ta właśnie część Aalst jest najstarsza – jej początki sięgają 1237 r.! Wówczas Johanna van Constantinople przekazała miastu ziemię, aby wybudować szpital. Kompleks był pierwotnie miejscem modlitwy z salą chorych i małym klasztorem. W czasach średniowiecza siostry zakonne zajmowały się tu chorymi na trąd i cholerę. W XV w. dobudowano kaplicę i powiększono klasztor o piękne korytarze i wewnętrzny ogród, a w kolejnych wiekach dobudowano neoklasyczne skrzydło. Siostry zakonne opuściły T’Gasthuys w 1899 r. i przeniosły się do nowoczesnego budynku po drugiej stronie rzeki Dender płynącej przez Aalst. Od tego czasu dawny klasztor był wykorzystywany do różnych celów: mieściła się tu szkoła muzyczna, akademia sztuk pięknych oraz apteka. W latach 90-tych XX w. – po licznych remontach – otworzono tu Muzeum Miejskie. Wejście do niego jest bezpłatne, co – jak się można domyśleć – wynika z tego, że ekspozycja nie jest oszałamiająca. Z całą jednak pewnością warto wstąpić do T’Gasthuys ze względu na piękno samego budynku.
Aalst – karnawałowy kalendarz
Karnawałowa tradycja w Aalst sięga – a jakże – czasów średniowieczna. Jak podają źródła historyczne, pierwsza wzmianka na ten temat pochodzi z 1432 r.! Cztery dni przed ostatkami zaczyna się tu niesamowita zabawa pełna humoru i satyry. W karnawałową niedzielę odbywa się słynna parada z udziałem figur olbrzymów na ogromnych platformach. Najsłynniejsza jest oczywiście statua Ros Balatum, czyli legendarnego konia cesarza Karola Wielkiego. W pochodzie biorą również udział Gilles z Aalst, czyli karnawaliści zrzeszeni w stowarzyszeniu i ubrani w kostiumy, które – co tu ukrywać – są jawną kopią Gillów z Binche i różnią się jedynie małym detalem. Strój typowego Gilles składa się z tuniki i spodni oraz białej czapki, na którą nakłada się kapelusz ze strusich piór.
W poniedziałek rano Gilles z Aalst znów odgrywają najważniejszą rolę: na rynku miejskim, tuż obok słynnego ratusza, wykonują taniec z miotłami, który symbolizuje przegnanie duchów zimy. Potem z balkonu jednego z budynków odbywa się Ajuinworp, czyli rzut cebulą. Tradycja polega na wyrzuceniu ogromnej ilości cebul w stronę widowni, której celem jest znalezienie „Złotej Cebuli”. W poniedziałek po południu odbywa się drugi pochód karnawałowy, który idzie dumnie ulicami miasta.
We wtorek kolei odbywa się parada tzw. Voil Jeannetten (w tłumaczeniu: brudne Żanety). Na ulice miasta wyruszają młodzi mężczyźni przebrani w kobiece stroje i nie jest to – jak interpretują przeciwnicy karnawału – promowanie transwestytów. Tradycja tej parady sięga XIX w. Wtedy biedni robotnicy, którzy nie mieli pieniędzy na zakup kostiumu karnawałowego, ale chcieli uczestniczyć w tej niezwykłej maskaradzie, zdecydowali, że użyją … ubrań żon. Lokalna prasa naśmiewała się z tych przebrań, używając określenia „Voil Jeannetten”. Uczestnicy tej parady niosą druciane klatki dla kanarków z suszonym śledziem, abażury i zepsute parasolki, pchając wózki dla dzieci. Wieczorem na Grote Markt odbywa się symboliczne spalenie figury karnawału, co oznacza zakończenie zabawy.
Aalst jest z pewnością warte odwiedzenia nie tylko w okresie karnawału. Nie mieliście jeszcze czasu go zwiedzić? A więc czas nadrobić zaległości w myśl zasady Dalajlamy: „Raz w roku jedź w miejsce, w którym nigdy wcześniej nie byłeś”.
**
Dziękuję za przeczytanie tego tekstu i zapraszam do lektury innych w kategorii „turystyka”. A jeśli nie masz jeszcze pomysłu na kolejną wyprawę, kliknij w moją mapę, wybierz interesujące Cię miejsce i bezpośrednio czytaj post. Do wyboru ponad 80 kierunków.
Masz pytania lub uwagi? Zostaw komentarz pod tekstem lub napisz do mnie, korzystając z zakładki „kontakt”.
2 Comments
monika · 19/02/2023 at 13:34
czesc! dziekuje za ten artykuł
wybieram sie by zwiedzic aalst
co warto i gdzie zjesca aalst?
co polecasz jeszcze zobaczyc?
co polecasz zobaczysz w brukseli
i niedalekiej okolicy od Aalst?
pozdrawiam goraco z Krakowa
Monika
Iwona · 19/02/2023 at 17:26
Witam serdecznie i dziękuję za komentarz. Zapraszam do przeczytania moich dwóch artykułów poświęconych atrakcjom Brukseli: „Bruksela – podróż do serca Europy” i „Bruksela, czyli nie tylko frytki i czekolada”. W Brukseli polecam niezwykłe miejsce „Wolf Sharing Food Market” (rue du Fossé aux Loups 50), gdzie pod jednym dachem mieści się kilkanaście restauracji z różnych części świata. Jedzenie jest naprawdę dobre, ale wystrój jest prosty, ekologiczny i postindustrialny. W Aalst swego czasu jadłam w centrum, ale nie pamiętam nazwy.Pozdrawiam serdecznie i życzę udanej eskapady!