Bruksela to dla wielu wymarzone miejsce prestiżowej pracy ze względu na mnogość instytucji europejskich. O tym, co zwiedzić w sercu miasta, pisałam we wpisie „Bruksela – podróż do serca Europy”, który można przeczytać tutaj. Dziś przedstawiam kolejne atrakcje, które warto zobaczyć w trakcie pobytu w Brukseli (po kliknięciu w zamieszczone tu zdjęcia, można je oglądać w powiększeniu). Wyjazd do tej europejskiej stolicy może okazać się gratką zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Ale po kolei!
Parlament Europejski w Brukseli
Bruksela jest stolicą Unii Europejskiej. Przy Rue Wiertz/Wiertzstraat 60 mieści się Parlament Europejski, który można zwiedzić za darmo. Instytucja stanowi kompleks czterech połączonych ze sobą budynków, ale dla zainteresowanych udostępniony jest tylko jeden z nich, noszący imię Paula Henriego Spaaka, współzałożyciela Unii, byłego premiera Belgii. Tę szklaną budowlę można zwiedzać, gdy nie odbywają się posiedzenia plenarne. Zgodnie z informacjami podanymi na stronie internetowej, do Parlamentu Europejskiego można wejść od poniedziałku do czwartku o godz. 11:00 i 15:00 oraz w piątki tylko o godz. 11:00. Jako że przewidziany jest limit miejsc, warto przyjść pół godziny wcześniej. Po przejściu kontroli bezpieczeństwa podobnej do lotniskowej wchodzi się na galerię flag narodowych, gdzie turyści chętnie się fotografują. W tym miejscu pobierają również bezpłatnie przewodniki multimedialne dostępne we wszystkich językach Unii Europejskiej, w tym oczywiście po polsku.
Celem odwiedzających Parlament Europejski jest obejrzenie sali obrad, gdzie odbywają się posiedzenia komisji parlamentarnych i niektóre posiedzenia plenarne Parlamentu. Tu na własne oczy można zobaczyć miejsce pracy tych, którzy decydują o prawodawstwie europejskim. Debaty prowadzone są we wszystkich językach urzędowych UE, co odzwierciedla przywiązanie do koncepcji zróżnicowanej i wielokulturowej Unii „zjednoczonej w różnorodności”.
Zwiedzając Parlament, warto też zwrócić uwagę na olbrzymią rzeźbę zainstalowaną przy kręconych schodach. Zadziwia lekkość tej ruchomej konstrukcji złożonej z metalowych pałąków, co w założeniu autora symbolizuje różnorodność, jaką reprezentują zasiadający w Parlamencie politycy. Jeszcze tylko kilka pamiątkowych zdjęć i już będzie o czym opowiadać …
Atomium – symbol Brukseli
Dzielnica Laeken to kolejne miejsce, które trzeba odwiedzić. Mieści się tu Atomium, drugi najważniejszy po Manneken Pisie symbol Brukseli. Ten powiększony do ogromnych rozmiarów model kryształu żelaza powstał w 1958 r. z okazji Wystawy Światowej. Atomium, które można zwiedzać również w środku, ma imponującą wysokość 103 m. Każdy z dziewięciu atomów o średnicy 18 m zawiera ekspozycje ukazujące budowę tego obiektu. Wystawa mnie osobiście nie oszołomiła, ale z pewnością warto wjechać ruchomymi schodami na szczyt, skąd rozpościera się piękny widok. Atomium w okresie Bożego Narodzenia jest imponująco oświetlone, a zdjęcie na jego tle jest obowiązkową pamiątką z pobytu w stolicy Belgii.
Ci, którzy pragną niezwykłych doznań, powinni przyjechać do Brukseli w terminie 11-21 czerwca 2020. To wtedy właśnie mogą udać się na lunch lub kolację do podniebnej restauracji usytuowanej w pobliżu Atomium. Ten – wydawać by się mogło – szalony pomysł noszący nazwę „Dinner in the Sky”, zrodził się w 2007 r. Wtedy jeden ze słynnych belgijskich szefów kuchni wymyślił serwowanie wyśmienitego jedzenia… w powietrzu. Jest to możliwe dzięki dźwigowi, który wynosi biesiadników na wysokość ok. 40 m, a tam na śmiałków czeka osiem 4-osobowych stołów. W ciągu 14 lat „Dinner in the Sky” gościł w ponad 60 krajach świata, w Europie i poza nią (w tym w Australii, Indiach, Dubaju, Brazylii, USA, Japonii, Kolumbii i Meksyku).
Ilość miejsc jest ograniczona – jednorazowo tylko 32 osoby mogą degustować rarytasy w podniebnej przestrzeni. Nowa formuła z otwartą kuchnia pośrodku podbiła już świat – belgijski projekt „Dinner in the Sky” zawitał dotychczas m.in. do Kuala Lumpur, Riyadh i Singapuru. Wyborne jedzenie przygotowują najlepsi szefowie brukselskich restauracji. Rezerwacje można dokonać dla dwóch, czterech lub ośmiu osób, ale trzeba mieć pokaźny portfel. Podniebna przyjemność słono kosztuje, a pięciodaniowe menu przygotowywane przez szefów kuchni to wydatek… 295 € od osoby (w chwili pisania tego tekstu)! Zdjęcia i video z podniebnych kolacji można oglądać tutaj.
Brukselski Park Mini-Europa
U podnóża Atomium znajduje się słynny brukselski park Mini-Europa. Wizyta w tym miejscu daje okazję poznania Europy w miniaturze. Historycy sztuki wybrali budowle o dużej wartości architektonicznej znajdujące się na terenie Unii Europejskiej, które przedstawiono w skali 1:25. W parku otwartym w 1985 r., zaliczanym do jednej z największych atrakcji Brukseli, można obejrzeć 350 makiet i 90 miniatur najsłynniejszych w Europie miejsc. Przy zakupie biletów otrzymuje się książkowy przewodnik (również w języku polskim), w którym pokrótce opisano zrekonstruowane w miniaturze budynki.
Park ukazujący poszczególne państwa UE został stworzony zarówno z myślą o dzieciach, jak i dorosłych. Można wysłuchać hymnu każdego z państw, przyciskając odpowiedni guzik, można pokręcić kołem, aby wprawić w ruch holenderskie wiatraki w Kinderdijk lub kierować potężnym statkiem, można poczuć wybuch Wezuwiusza albo zobaczyć pożar w porcie, a na końcu można wziąć udział w interaktywnym konkursie sprawdzającym wiedzę na temat krajów Unii Europejskiej.
Polska, nie wiedzieć czemu, jest przedstawiona w parku bardzo skromnie – znajduje się tu jedynie makieta Dworu Artusa i Pomnik Solidarności w Gdańsku. Nie ma makiety zamku królewskiego na Wawelu, żadnej z wrocławskich budowli, renesansowych kamieniczek z Kazimierza Dolnego czy zamku krzyżackiego w Malborku … Ale nawet jeśli poczujemy się zawiedzeni tym, jak została zaprezentowana Polska, warto wybrać się do tego brukselskiego parku i odbyć wędrówkę nie palcem po mapie, tylko czynnie, spacerując alejkami prezentującymi najciekawsze miasta Europy. Dodatkowo w okresie wakacyjnym, w każdą sobotę o 22:00, od połowy lipca do połowy sierpnia, można wziąć udział w pokazie fajerwerków, zwiedzać pięknie oświetlony park nocą i dołączyć do grona 350 tys. odwiedzających to miejsce rocznie.
Chiński pawilon i japońska wieża
Dzielnica Laeken skrywa również inne atrakcje: chiński pawilon i japońską wieżę. Obie budowle powstały z okazji światowej wystawy EXPO na skraju królewskiej posiadłości Laeken na prośbę króla Leopolda II. Zbudowany w latach 1901–1910 pawilon chiński w założeniu miał pełnić rolę luksusowej restauracji, a jego stolarka została wyrzeźbiona w Szanghaju. Wnętrze prezentuje bogatą kolekcję porcelany, orientalne ryciny i meble.
Kilka kroków dalej znajduje się japońska pagoda, wykonana przez stolarza z Jokohamy. Otoczona ogrodem w stylu japońskim pozwala obcować ze sztuką Dalekiego Wschodu. Wnętrze skrywa ogromne wazy, malowidła na szkle i broń samurajów. Obie emblematyczne budowle przechodzą w chwili pisania tego tekstu gruntowną renowację, a ponowne otwarcie jest przewidziane na 2022 r. Ale i tak warto tu przyjść, żeby je zobaczyć choćby z zewnątrz.
Królewskie Muzeum Afryki Środkowej w Tervuren
Niewielskich rozmiarów Belgia miała w przeszłości zamorską kolonię, którą było Kongo. O tym wszystkim można się dowiedzieć, zwiedzając Królewskie Muzeum Afryki Środkowej w Tervuren, przy Leuvensesteenweg 13. Po dotarciu na miejsce zobaczymy piękny, neoklasycystyczny budynek z 1908 r., który przypomina XVIII-wieczne dwory francuskie. Po zakupie biletu można rozpocząć wycieczkę edukacyjną. I tak spacerując po muzeum, zwiedzający dowiadują się, że Kongo w latach 1885 – 1908 było prywatnym terytorium króla Belgii, Leopolda II. Władca bardzo wzbogacił się, eksploatując złoża miedzi, złota, diamentów i innych kamieni szlachetnych. W 1908 r. Leopold II przekazał Kongo państwu belgijskiemu i od tego momentu stało się ono oficjalnie kolonią zwaną Kongiem Belgijskim. Wreszcie w 1960 r. Belgia przyznała niepodległość temu krajowi.
Muzeum w ostatnich latach przeszło gruntowną renowację i ponownie otworzyło swoje podwoje dla zwiedzających w 2018 r. Ci, którzy mieli je okazję zwiedzić wcześniej, dostrzegają wyraźną różnicę. Nowa wystawa ukazuje przede wszystkim współczesną Afrykę Środkową i kładzie nacisk na muzykę afrykańską, surowce naturalne, florę i faunę, obyczaje, języki i muzykę. Tylko jedna sala poświęcona jest okresowi kolonialnemu i obecności Belgii w Kongu, a samo popiersie króla Leopolda II zostało dyskretnie ustawione w rodu sali, tak że tylko uważni zwiedzający je dostrzegą. Nadrzędnym założeniem wystawy było położenie nacisku na bogactwo kulturalno-przyrodnicze Afryki Środkowej, a nie skupianie się na czasach kolonializmu, tym bardziej że postaci Leopolda II nie można ocenić jednoznacznie, gdyż – co by o nim nie powiedzieć – przyczynił się do rozwoju cywilizacyjnego Konga, które przodowało w Afryce dzięki najlepiej rozbudowanej infrastrukturze komunikacyjnej, szpitalnej i oświatowej. A po zwiedzeniu wystawy warto pospacerować po pięknym parku w stylu francuskim, a może nawet zorganizować piknik, o ile pogoda dopisze.
Bruksela to jedna z tych stolic europejskich, którą trzeba odwiedzić przynajmniej raz. Najlepiej wybrać się tutaj między majem a końcem września, gdy cała przyroda jest w rozkwicie, gdy można przysiąść na jednym z wielu skwerów i degustować belgijskie specjały, gdy organizowanych jest wiele imprez plenerowych.
Wyjazd do Brukseli to dobry pomysł na weekend, choć z pewnością Bruksela ma o wiele więcej do zaoferowania niż opisane tu atrakcje, ale żeby się o tym przekonać i wyrobić sobie własne zdanie, trzeba się po prostu tu wybrać.
**
Dziękuję za przeczytanie tego tekstu i zapraszam do lektury innych w kategorii „turystyka”. A jeśli nie masz jeszcze pomysłu na kolejną wyprawę, kliknij w moją mapę, wybierz interesujące Cię miejsce i bezpośrednio czytaj post. Do wyboru ponad 80 kierunków.
Masz pytania lub uwagi? Zostaw komentarz pod tekstem lub napisz do mnie, korzystając z zakładki „kontakt”.
0 Comments