Wibrująca i tętniąca życiem Gandawa powinna znaleźć się zarówno na liście tych, którzy zamierzają odwiedzić Belgię, jak i tych, którzy mieszkają w tym kraju. Letnie miesiące to idealny moment na taka wyprawę, ponieważ miasto jest mniej zatłoczone, wszak na wakacje wyjechało ponad 70 tysięcy uczących się tu studentów. Podróż do tego miasta pozwoli też z bliska przyjrzeć się niepokornym z natury mieszkańcom, którzy w przeszłości zostali okrzyknięci mianem buntowników.
Gandawa – spacerem po centrum
Proponowana trasa: Most św. Michała – bulwary Korenlei i Graslei – zamek Gravensteen – działo „Dulle Griet” – Vrijdagmarkt – ulica Graffitti – ratusz miejski – katedra św. Bawona – opera – wieża beffroi
Spacer po mieście najlepiej zacząć od mostu św. Michała. To świetne miejsce z dwóch powodów: po pierwsze – tuż obok, przy Sint-Michielsplein 8, mieści się parking podziemny, co ułatwia życie zmotoryzowanym, i po drugie – to stąd rozciąga się piękna panorama miasta.
Oczom przybywających ukazują się: leżące wzdłuż kanału Leie bulwary Korenlei and Graslei z widoczną w tle wieżą zamku Gravensteen, dawny budynek poczty, wieża miejska beffroi zwieńczona figurą smoka, kościół św. Mikołaja i katedra św. Bawona. To idealne miejsce na pocztówkowe wręcz zdjęcia, które dzięki promieniom słońca, przepływającym łodziom i kajakom oraz dzięki kwiatom zdobiącym nabrzeże wyglądają wręcz bajkowo.
Po nacieszeniu oczu widokiem z mostu, warto zejść w dół bulwaru Korenlei (po lewej stronie) i rozpocząć marszrutę. Kamienice po obu stronach kanału w przeszłości należały do gildii handlarzy zbożem, którzy pobierali opłaty za spław oraz wprowadzili obowiązek sprzedaży 25 % przewożonych towarów w mieście. Dzięki temu mieszkańcy nie musieli obawiać się głodu.
Pod numerem 10 na Korenlei mieści się obecnie hotel Marriott. Warto zwrócić uwagę na fasadę tego budynku ozdobionego dwoma złotymi łabędziami. W minionych epokach mieścił się tu przybytek uciech cielesnych. Polecam wejście do środka, aby zobaczyć niezwykłość tej kamienicy z oryginalnie zachowaną fasadą i supernowoczesnym wnętrzem. Co więcej, drugie wyjście od strony ulicy Drabstraat doprowadzi do sklepu „Van Hoorebeke” z lokalnymi cudami sztuki czekoladowej.
Kolejnym ważnym punktem na mapie Gandawy jest XI-wieczny zamek Gravensteen. Ci, którzy mają więcej czasu, mogą go zwiedzić, tym bardziej że na szczycie mieści się punkt widokowy.
W tym zamku dawnych hrabiów mieści się obecnie wystawa broni i narzędzi tortur, która przypomina mroczne czasy dla niepokornych mieszkańców miasta, niechętnych uiszczaniu podatków na rzecz hrabiów.
Idąc w kierunku słynnego placu Vrijdagmarkt, z pewnością natkniecie się na czerwone działo z XV w., zwane powszechnie „Dulle Griet” („Szalona Gocha”). To dzieło sztuki obronnej wykonane z prętów z kutego żelaza ma 5 m długości i waży 16 ton, a w przeszłości skutecznie odpierało ataki wroga dzięki pociskom o wadze ok. 295 kg.
No i wreszcie słynny Vrijdagmarkt (Piątkowy Targ). Ten plac będący dawniej sercem gildii handlarzy suknem i browarników istnieje od XII w. i zapisał się na kartach historii miasta. Mieszkańcy pod wodzą Jacoba van Artevelde zbuntowali się przeciwko hrabiemu Flandrii i w czasie wojny stuletniej między Francją i Anglią opowiedzieli się po stronie tych drugich, mimo że formalnie byli pod panowaniem Francji. Dlaczego? Ponieważ Gandawa importowała wełnę na sukno z Anglii, a gdy rozpoczęły się działania wojenne, Anglicy wstrzymali dostawy wełny do Gandawy, co spowodowało biedę i głód mieszkańców. Jacob van Artevelde, którego pomnik znajduje się na środku Vrijdagmarkt, stanął na czele powstania i z powodzeniem odblokował dostawy surowca, przywracając mieszkańcom dobrobyt. Ale plac Vridagmarkt, na którym co piątkowe targi odbywają się po dziś dzień, zasłynął także dzięki ruchowi socjalistów. To tu w pięknym budynku Art. Nouveau utworzono na początku XX w. Socjalistyczny Związek Zawodowy walczący o prawa pracowników.
Gandawa to miasto młodych ludzi, co widać szczególnie na ulicy Graffittistraatje. Odrapane tylne ściany domów zostały pomalowane na biało ze środków urzędu miasta i oddane młodym, ulicznym artystom, którzy mogą popisać się swoim talentem.
No i wreszcie ratusz miejski. Ten w Gandawie jest nazywany przez mieszkańców schizofrenicznym i ekstrawaganckim. Nic dziwnego, fasada dzieli się wyraźnie na dwie części: pierwsza ma charakter późnogotycki i jest ozdobiona rzeźbami książąt Flandrii, podczas gdy druga jest wyrazem uwielbienia dla kolumn typowych dla włoskiej architektury pałacowej.
Skąd taki pomysł? To czysty przypadek: król Karol V nałożył na mieszkańców bardzo wysokie podatki, więc ci w odwecie zbuntowali się. Niestety, kara dla niepokornych była bardzo sroga – buntownicy na czele z najzacniejszymi mieszkańcami Gandawy musieli boso i ze stryczkami na szyi uklęknąć przed władcą i błagać o przebaczenie. Gdy w końcu zapłacili horrendalne podatki na rzecz prowadzonych przez króla wojen, na dokończenie budowy ratusza po prostu zabrakło pieniędzy. Fundusze na ten cel znalazły się 80 lat później, ale wówczas nastała już nowa moda – na budowle renesansowe.
Niewątpliwym powodem do dumy dla mieszkańców Gandawy jest katedra św. Bawona, w której mieszczą się dwa wyjątkowe dzieła sztuki: „Ołtarz Gandawski” braci van Eycków i obraz Rubensa pod znamiennym tytułem „Św. Bawon przybywa do klasztoru w Gandawie”. A sprzed katedry św. Bawona rozpościera się uroczy widok na operę i 91-metrową wieżę beffroi zwieńczoną figurą smoka.
I tym sposobem zatoczyliśmy koło i wróciliśmy na most św. Michała. Przed dalszym spacerem warto spojrzeć na budynek z wielkim graffiti na bocznej ścianie. To ogromnych rozmiarów malowidło zostało wykonane specjalnie na potrzeby kręconego w Gandawie filmu „The Monuments men” (w Polsce znanego pod tytułem „Obrońcy skarbów”) w reżyserii George’a Clooney.
Gdzie skosztować gandawskich przysmaków
Lubiący kulinarne nowości powinni pokusić się o degustację lokalnych specjałów. Waterzooi (gęsta zupa z ryb lub kurczaka) i stoverij (gulasz piwny) doskonale smakują w towarzystwie gandawskich piw takich jak Delirium Tremens, Gentse Tripel, Troubadour czy Artevelde. A gdy przyjdzie czas na deser, warto skosztować ciastek mokken, kletskoppen i amandelbrood.
Wśród miejsc godnych polecenia znajdują się m.in.:
– bar „De Dulle Griet” na Vrijdagmarkt oferujący 500 rodzajów piw
– „Groot Vleeshuis” – brasserie w historycznym miejscu, gdzie w średniowieczu mieścił się targ mięsny. Polecam nie tylko delektowanie się smakołykami na tarasie, ale i zajrzenie do wnętrza, w którym u sufitu wiszą suszące się ogromne szynki
– „Barrazza” – komu szczęście dopisze, ten może w spokoju popijać kawę w kawiarence w wąskiej uliczce z bezpośrednim widokiem na kanał
– „Maison Elza” – miejsce na romantyczne spotkanie, zwłaszcza przy sprzyjającej pogodzie, gdyż taras jest zlokalizowany bezpośrednio na kanale
Gandawę można odkrywać na różne sposoby: pieszo, rowerem, łodzią, motorem, tramwajem wodnym, a nawet bryczką. Jedno jest pewne, nawet całodniowa wycieczka nie wystarczy na poznanie wszystkich sekretów miasta, ale z pewnością pozwoli się zorientować, co warto zwiedzić kolejnym razem…
**
Dziękuję za przeczytanie tego tekstu i zapraszam do lektury innych w kategorii „turystyka”. A jeśli nie masz jeszcze pomysłu na kolejną wyprawę, kliknij w moją mapę, wybierz interesujące Cię miejsce i bezpośrednio czytaj post. Do wyboru ponad 80 kierunków.
Masz pytania lub uwagi? Zostaw komentarz pod tekstem lub napisz do mnie, korzystając z zakładki „kontakt”.
0 Comments