Ludzie często dokonują postanowień, zwłaszcza noworocznych, i sporządzają listę rzeczy do zrobienia. Ja, trochę na przekór, sporządzam listę miejsc do zwiedzenia. A ponieważ uwielbiam podróże, zarówno te długie, jak i krótkie, lubię obmyślać i planować kolejne wyjazdy. Ostatnio na mojej liście pojawiły się Niemcy. Ktoś może powie, że wcale nie jestem oryginalna, ale prawdą jest, iż ten duży kraj ma wiele do zaoferowania fanom zwiedzania. Oprócz miejsc tak oczywistych jak Wyspa Muzeów w Berlinie, Jezioro Bodeńskie czy zamek Neuschwanstein jest również Trewir, który zachwycił mnie bez reszty. To po prostu perła dla fascynatów historii (kliknij w zamieszczone tu zdjęcia, aby zobaczyć je w powiększeniu).
Jak podają źródła historyczne, Trewir jest jednym z najstarszych niemieckich miast – jego początki datuje się na 16 r. p.n.e., kiedy to Rzymianie założyli osadę o nazwie Augusta Treverorum. Zachowało się tu bardzo dużo zabytków zarówno z czasów rzymskich, jak i późniejszych.Planując trzydniowy, rodzinny wyjazd, poświęciłam sporo czasu na właściwe przygotowanie tej wycieczki, żeby zobaczyć jak najwięcej. Z Brukseli wyjechaliśmy po śniadaniu, tak, aby do oddalonego o 260 km Trewiru dojechać w porze obiadowej.
Trewir – Rynek Główny (Hauptmarkt)
Po przyjeździe na miejsce i zostawieniu bagażu w hotelu, od razu udaliśmy się na Rynek Główny (Hauptmarkt). Wchodząc na Stare Miasto, zauważyliśmy najstarszą aptekę „Pod Lwem” (Löwen-Apotheke), a parę kroków dalej XVI-wieczną fontannę św. Piotra, który jest patronem miasta. Mojego syna zainteresował z kolei krzyż Marktkreuz – symbol władzy umieszczony tu przez biskupa Trewiru w X w. Gwoli ścisłości warto dodać, że ten stojący na Rynku jest repliką – oryginał znajduje się w muzeum miejskim.
Kamienice z różnych epok zauroczyły nas od pierwszej chwili.
Szczególnie spodobała nam się Steipe, piękna, biała, w stylu gotyckim, ozdobiona rzeźbami i czerwonymi oraz złotymi ornamentami. Do XVIII w. pełniła rolę siedziby władz miejskich, ale zmienne koleje losu spowodowały, że w pierwszej połowie XX w. stała się… restauracją, co postanowiliśmy z rodzinką bez wahania wykorzystać. Oczekując na realizację zamówienia, rozłożyliśmy mapę miasta, którą studiowaliśmy z zainteresowaniem. Po ponad godzinnej przerwie, posileni i w dobrym humorze, ruszyliśmy dalej. Prawdę mówiąc, co chwila przystawaliśmy, by przyjrzeć się pięknym budynkom i uwiecznić je na zdjęciach. Tak było w przypadku Czerwonego Domu (Rotes Haus) i XIII-wiecznego Domu Trzech Króli (Dreikönigenhaus), który turyści namiętnie fotografowali. Wyciągając swój aparat, usłyszałam jak stojący niedaleko przewodnik tłumaczył, iż w przeszłości wejście mieściło się na obecnym pierwszym piętrze, a do wewnątrz można się było dostać tylko po drabinie. Takie rozwiązanie wynikało z przeznaczenia domu, który pełnił funkcję warownej wieży mieszkalnej dla bogatych i wpływowych rodzin trewirskich.
Porta Nigra – symbol miasta Trewir
I wreszcie dotarliśmy do Porta Nigra, budowli, która jest na każdej pocztówce ukazującej Trewir. Ta brama północna pochodzi z czasów rzymskich i – zgodnie z wiedzą historyczną – została zbudowana w latach 180 – 200 r. n.e. Budulec, jakim był piaskowiec, ściemniał i w obecnej chwili ma czarny kolor, co wyjaśnia nazwę, która w tłumaczeniu brzmi: Czarna Brama. Ciekawostką jest to, że bramę zbudowano bez użycia zaprawy murarskiej, a bloki piaskowca połączono za pomocą żelaznych klamr. W XI w. górne piętra przebudowano na kościół, dzięki czemu budowla uniknęła zniszczenia w epoce średniowiecza.
Po zwiedzeniu Porta Nigra postanowiliśmy skorzystać z atrakcji turystycznej, jaką był stojący przed bramą pociąg. Było warto nie tylko ze względu na interesujące komentarze, ale także dlatego, aby wiedzieć, gdzie znajdują się kolejne godne obejrzenia miejsca.
Trewir – Dom St. Peter i Liebfrauenkirche
Z pociągu wysiedliśmy przed wejściem do katedry św. Piotra zwanej tu po niemiecku Dom St. Peter. Ta ogromna budowla wzniesiona w XI w. powstała na ruinach wczesnochrześcijańskiego kompleksu kościelnego, którego początki sięgają IV w. n.e. Katedra słynie z relikwii, wśród których są m.in. ząb św. Piotra, sandały św. Andrzeja i oczywiście najważniejsza – szata Chrystusa, w której – według tradycji – Jezus przeszedł Drogę Krzyżową. Ta ostatnia relikwia, zwana Suknią z Terwiru, znalazła się tu dzięki cesarzowej rzymskiej, Helenie, matce Konstantyna Wielkiego, o którym słów kilka będzie poniżej.
Tuż obok katedry znajduje się kolejny zabytek – Liebfrauenkirche, czyli kościół Najświętszej Marii Panny. Ten XIII-wieczny monument również powstał na antycznych ruinach i jest najstarszym gotyckim kościołem w całych Niemczech. Zbudowany na planie krzyża greckiego ma częściowo odkopane fragmenty pokazujące starożytne pozostałości. Warto dodać, iż zarówno Dom St. Peter, jak i Liebfrauenkirche wpisane na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO znajdują się zaledwie kilka kroków od Rynku Głównego.
Jako że i głód, i zmęczenie zaczęły nam powoli doskwierać, ruszyliśmy w stronę hotelu. Po drodze natknęliśmy się na kolejne urocze miejsce – plac Kornmarkt z rokokową fontanną, z budynkiem poczty i telegrafu z XIX w. oraz z kasynem w klasycystycznym stylu.
Bazylika Konstantyna Wielkiego, Pałac Książąt Elektorów i cesarskie łaźnie
Drugi dzień postanowiliśmy zacząć od zwiedzenia bazyliki Konstantyna Wielkiego, cesarza, który na krótko przed śmiercią przeszedł na chrześcijaństwo. To z jego rozkazu zaczęto budowę bazyliki św. Piotra w Rzymie i to za jego panowania, w IV w. zbudowano w Trewirze tę imponującą salę tronową, największą salę rzymską, która przetrwała do dziś. Niestety, nie było nam dane zwiedzić bazyliki zamienionej obecnie w kościół ewangelicki, ponieważ była zamknięta. Nie pozostało nic innego, jak zrobić kilka zdjęć i udać się dalej, a ściślej mówiąc – kilka kroków dalej, bowiem rokokowy Pałac Książąt Elektorów (Palais der Kurfürsten) jest dosłownie połączony z bazyliką Konstantyna. I tu nasuwa się pytanie, jak to w ogóle możliwe. Odpowiedź jest zaskakująca: oto w 1615 r. rozpoczęto budowę pałacu, a ponieważ uznano, że część ścian bazyliki przeszkadza, po prostu je rozebrano. Dziś piękny budynek jest siedzibą lokalnej administracji.
Po nacieszeniu oczu rokokową fasadą i po spacerze po ogrodzie udaliśmy się wprost do cesarskich term, które również zostały zbudowane z rozkazu cesarza Konstantyna. Łaźnie cesarskie (Kaiserthermen) mają imponujące wymiary 140 m x 260 m. W dalekiej przeszłości ten rozległy kompleks oferował gorące i zimne kąpiele, masaże i pomieszczenia rekreacyjne. Spacerując po dziś znajdujących się pod ziemią pozostałościach term, rozmyślałam o władcy, który zapisał się na kartach historii jako cieszący się szacunkiem poddanych, jako dający swobodę wyznania chrześcijanom, a przede wszystkim jako ten, który zjednoczył chylące się ku upadkowi cesarstwo.
Trewir – Chleba i igrzysk!
Wprost z cesarskich łaźni skierowaliśmy nasze kroki do antycznego amfiteatru. Gdy wreszcie tam dotarliśmy, naszym oczom ukazały się starożytne ruiny z I w. Ta dawna arena rzymska – w przeciwieństwie do wielu innych znanych budowli tego typu – nie była zbudowana z kamieni, tylko skonstruowana na naturalnym zboczu. Trewirski amfiteatr mógł pomieścić 19 tysięcy widzów, którzy przychodzili tu oglądać walki gladiatorów i zwierząt. Spróbowałam w wyobraźni przenieść się w czasie: na myśl przyszedł mi film „Gladiator” z Russell Crowe, który wcielił się z rolę generała Maximusa schwytanego przez łowcę niewolników i zmuszonego na arenie do walki na śmierć i życie jako gladiator.
Bez wątpienia wszyscy ci, którzy chcieliby zobaczyć rekonstrukcję takich walk, powinni odwiedzić Trewir w sierpniu, bo właśnie wtedy jest organizowany festiwal pod hasłem „Brot und Spiele” („Chleba i igrzysk”).
Na ostatni dzień naszego pobytu zaplanowaliśmy spacer w kierunku rzymskiego mostu na rzece Mozeli. Idąc w jego kierunku, mieliśmy okazję zobaczyć po drodze dwa żurawie, czyli urządzenia przeładunkowe: ten stary, średniowieczny (Alter Krahnen) oraz barokowy, zwany Młodszym Żurawiem (Jüngerer Krahnen). Wracając powoli do hotelu, wdychaliśmy atmosferę tego niezwykłego miasta, do którego planujemy jeszcze wrócić. Trewir to miejsce, które trzeba odwiedzić choć raz w życiu podobnie jak Rzym. Jest tu jeszcze wiele innych zabytków. Wystarczy wspomnieć o termach Barbary z II w., kościele św. Paulina, o synagodze czy o muzeum żydowskim…
**
Dziękuję za przeczytanie tego tekstu i zapraszam do lektury innych w kategorii „turystyka”. A jeśli nie masz jeszcze pomysłu na kolejną wyprawę, kliknij w moją mapę, wybierz interesujące Cię miejsce i bezpośrednio czytaj post. Do wyboru ponad 80 kierunków.
Masz pytania lub uwagi? Zostaw komentarz pod tekstem lub napisz do mnie, korzystając z zakładki „kontakt”.
0 Comments