„Nasze Wyjazdy” to biuro podróży i polonijna grupa turystyczna, która w październiku 2021 będzie obchodzić 30-lecie swojego istnienia. Jak zrodził się pomysł takiej działalności?
Może na początek małe wyjaśnienie. Nigdy na przełomie tych trzydziestu lat nie używaliśmy słowa „biuro”. Dość przekornie nazwaliśmy się polonijną grupą turystyczną „Nasze Wyjazdy”. Jedyną modyfikacją, jaką wprowadziliśmy w dobie Internetu, było dodanie domeny „eu” w nazwie strony, gdyż uznaliśmy to za istotną zmianę na miarę czasu i miejsca, w jakim nam przyszło nam żyć…
Sama idea organizacji wycieczek zrodziła się w Polskiej Misji Katolickiej za sprawą ówczesnego rektora, o. Leona Brzeziny. Były lata 90-te, czyli bardzo trudny okres w dziejach belgijskiej Polonii. Setki naszych rodaków gromadziło się wówczas w obrębie kaplicy przy rue Jourdan, oczekując na jakąkolwiek pomoc. We wspieraniu rodaków wyróżniali się szczególnie śp. Teresa Gałązka, dr Waldemar Fiałkowski i śp. Bolesław Mikołajczyk. W końcu przyszła kolej na mnie… W ostatnich dniach września 1991 zostałem wezwany do gabinetu Ojca Rektora, który powitał mnie słowami: „Będziesz jeździł z ludźmi na wycieczki. Przecież nie samym chlebem i pracą żyje człowiek. Musimy dać ludziom trochę wytchnienia od trudów dnia powszedniego”. I tak się zaczęła moja przygoda z turystyką zorganizowaną. Niezwykle pomocne okazały się moje zamiłowanie do historii i geografii oraz łatwość nawiązywania kontaktów.
Jak Pan wspomina pierwszy wyjazd?
Nigdy go nie zapomnę. Był 13 października 1991 r., a my jako cel obraliśmy Paryż. To była jednodniowa, niedzielna wycieczka, bo zaczynaliśmy od takich właśnie krótkich eskapad.
Od tego czasu odwiedziliśmy Paryż 355 razy! Dość powiedzieć, że blisko 18 tys. rodaków mogło podziwiać piękną stolicę Francji, która cieszyła się bardzo dużym zainteresowaniem. Zawsze starałem się przygotowywać ciekawostki i interesujące historie, gdyż jestem przeciwnikiem podawania suchych faktów i danych z encyklopedii, które i tak ulatują z pamięci.
30 lat to długi okres, na przestrzeni którego w turystyce zaszło wiele zmian. Co więcej, Thomas Cook, jedno z najstarszych biur podróży istniejące od 1841 r. ogłosiło upadłość, co zszokowało turystów. Na czym polega fenomen Pana działalności?
30 lat to jedno pokolenie, to przeskok do ery komputerów, Internetu i telefonów komórkowych, czyli do świata szeroko rozumianych mediów. … Wielkie biura, w tym Thomas Cook, to molochy nastawione finalnie na zarabianie ogromnych pieniędzy. Cóż, nie możemy się z nimi porównywać, choć wspólny mianownik stanowi zamiłowanie ludzi do podróży. Mówiąc o fenomenie działalności, chcę podkreślić, że nadrzędnym celem było i jest, aby nasze wyjazdy wnosiły jak najwięcej w życie każdego z uczestników. Dlatego oprócz profesjonalnych przewodników staramy się zapewniać dodatkowe atrakcje integrujące grupę i wspólną zabawę, słowem, aby każdy znalazł coś dla siebie.
Rok 2020 przewrócił do góry nogami świat podróży za sprawą pandemii. Branża turystyczna bardzo na tym ucierpiała. Jak Pan sobie radzi z prowadzeniem działalności w tych trudnych czasach?
Tak, rok 2020 nie ma odnośnika nie tylko w branży turystycznej. Nie było czasu na przygotowanie się, dlatego śmiem twierdzić, iż w turystyce jest najgorzej… Jak wygląda sytuacja w grupie „Nasze Wyjazdy.EU”? Cóż, zaplanowane na ten rok wyjazdy pod hasłem „Majówka w Emiratach Arabskich”, „Pielgrzymka do Ziemi Świętej i Egiptu” oraz „Włochy od Wenecji do Watykanu” zostały przeniesione na 2021 r.
W lipcu przyszłego roku planujemy również zorganizować pierwszy wyjazd promujący regiony Polski. Zaczniemy od gór, pod hasłem „Od Karkonoszy do Tatr”. Nowością jest możliwość zabrania na ten wyjazd członków rodziny lub znajomych mieszkających w Polsce. Wszyscy uczestnicy – i ci z Belgii, i ci z Polski – spotkają się na warszawskim lotnisku Okęcie i wspólnie wyruszą na wycieczkę. Co więcej, wycieczkowiczom z regionu Podlasia oferujemy dowóz na lotnisko F. Chopina.
Jaki jest profil Pana klienteli?
Przy tak postawionym pytaniu muszę powiedzieć całą prawdę bez owijania w bawełnę i upiększania. Może to jedyna okazja, aby niektóre sprawy ujrzały światło dzienne… Jak już wspominałem, nasza wyjazdowa działalność rozpoczęła się pod patronatem Polskiej Misji Katolickiej, więc siłą rzeczy pierwsi uczestnicy reprezentowali emigrację zarobkową kiedyś w większości pracującą na „czarno”. Dziś zdecydowana większość uczestników naszych wyjazdów to panie pracujące w titres-servisach, często zresztą poniżej możliwości związanych z wyuczonym zawodem. Tak więc nie jesteśmy partnerem do wspólnych wyjazdów dla sporej grupki naszych rodaków… No cóż, żyjemy dzięki Bogu w wolnym świecie. Nigdy nikogo nie pytam, skąd pochodzi. Jeżeli zainteresowanemu odpowiada program i potrafi zaakceptować warunki wyjazdu grupowego, witamy na pokładzie! Zależy mi na każdym, kogo interesuje poznawanie świata.
Jakie jest motto Pana działalności?
Za moje słowa przewodnie uznaję piękną maksymę widniejącą na gmachu Giełdy w Amsterdamie: „Wykorzystaj swój czas, to jest twoja godzina”. Naprawdę nie warto tracić ani chwili na błahe sprawy. Czas koronawirusa dokładnie uzmysłowił nam, co znaczy zamknięcie i reżim…
W Pańskiej aktualnej ofercie pojawiają się egzotyczne kierunki, takie jak Emiraty Arabskie, Ziemia Święta, Sri Lanka i Malediwy. Proszę uchylić rąbka tajemnicy, jak nawiązuje Pan kontakty z polskojęzycznymi przewodnikami, którzy mieszkają w tych odległych krajach.
W tym przypadku Emiratów Arabskich i Ziemi Świętej mówimy o wyjazdach przełożonych na 2021 r. Nowością jest 11-dniowy wyjazd na Sri Lankę i Malediwy zaplanowany na 15 lutego 2021. Do każdego z wyjazdów przygotowuję się bardzo starannie, a przy wyborze przyszłych przewodników i miejscowych kontrahentów współpracuję od wielu lat ze sprawdzonymi biurami podróży z Polski.
Jakie jest kryterium wyboru kolejnych przygotowywanych ofert podróży?
Bardzo często propozycje wyjazdów wysuwają wierni od lat uczestnicy. Bywa więc i tak, że lista zapisów na konkretną wycieczkę zapełnia się w ciągu tygodnia, co czasami powoduje posądzenie mnie o kolesiostwo. Prawie nigdy nie wyjeżdżamy w to samo miejsce dwukrotnie. Wyjątek stanowiły wyprawy do Andaluzji i Ziemi Świętej. Myślami już jestem w 2022 r. To właśnie na ten rok zaplanowałem dwa wyjazdy: pierwszy – „Japonia szlakiem samurajów, czyli od Tokio do Hiroszimy i Nagasaki” wraz z przejazdem najszybszą na świecie koleją Shinkanse, oraz drugi „Perły Azji” z przelotem do Singapuru i rejsem statkiem po kolejnych azjatyckich krajach. Program jest już gotowy, a wspaniały, sprawdzony pilot i przewodnik zarezerwowany.
Z jakimi wyzwaniami musi się Pan zmierzyć, planując wyprawy w tak odległe miejsca?
Planując dalekie wyjazdy, muszę brać pod uwagę uwarunkowania klimatyczne, wizy, szczepienia i ubezpieczenia (obowiązkowe i te dobrowolne jak chociażby od chorób przewlekłych i całkiem nowe – od Covid-19). Z tego powodu zapisy ruszają z dużym wyprzedzeniem, a my bardzo często rozkładamy opłaty za nasze wyjazdy na trzy wygodne raty, co jest dużym ułatwieniem dla uczestników.
Jakie wydarzenie związane z wyjazdem utkwiło Panu szczególnie w pamięci?
Bez wątpienia były to zaręczyny dwójki naszych uczestników w Szanghaju w 2019 r., w czasie wycieczki pod hasłem „Od Pekinu do Szanghaju”. Tego z pewnością nie da się zapomnieć!
Reklama to ważna część działalności mająca na celu pozyskanie nowych klientów i utrwalenie wizerunku firmy. Jak promuje Pan „Nasze Wyjazdy”?
Reklama kojarzy mi się z wielkimi firmami nastawionymi na maksymalny zysk. Gdy zaczynaliśmy naszą działalność, opieraliśmy się głównie na tzw. poczcie pantoflowej i ogłoszeniach Polskiej Misji Katolickiej. Z czasem, w miarę rozwoju telefonii komórkowej i Internetu, starałem się dopasować do tych wymogów. Założyłem pierwszą stronę internetową, która jest koniecznością w dzisiejszych czasach. Ale najlepszą formą reklamy jest rekomendacja zadowolonych uczestników, którzy zapisują się na kolejne wyjazdy.
Jaki jest poziom Pana motywacji do dalszej działalności w branży turystycznej, zważywszy, że obecna pandemia rozłożyła na łopatki rynek podróży?
Na pandemię Covid-19 nikt nie był odpowiednio przygotowany. Turystyka tym bardziej… Nasze długie przygotowania poszły na marne, gdyż zaplanowane wyjazdy trzeba było po prostu przesunąć na rok 2021. W tym kontekście jestem niezmiernie wdzięczny tym wszystkim, którzy rozumiejąc okoliczności, zgodzili się na nowe terminy. Obecną sytuację traktuję jako egzamin przed jubileuszem 30-lecia istnienia grupy „Nasze Wyjazdy”, który będziemy obchodzić w 2021 r. Motywacji mi nie brakuje, bo gdy ma się u boku wspaniałych ludzi, można ruszać na podbój świata. A nasza grupa jest zaprzeczeniem marazmu i wszelkiego zastoju. Czas więc ładować akumulatory i z nadzieją patrzeć w przyszłość, bo oferta wyjazdów jest naprawdę imponująca.
W jaki sposób mogą się z Panem skontaktować zainteresowani?
Są dwa najprostsze sposoby: albo przez formularz kontaktowy na stronie www.naszewyjazdy.eu, albo bezpośrednio dzwoniąc do mnie pod numer +32 495 48 19 76.
Angielski pisarz, Mark Twain, powiedział kiedyś: „Za 20 lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś niż tego co zrobiłeś, więc (…) podróżuj, śnij odkrywaj”. Jaki jest top 3 miejsc do odkrycia figurujący na Pana liście?
Japonia, rejs po krajach azjatyckich i powrót na pirackie szlaki Karaibów…
Jakie są Pana kolejne plany?
Oprócz odległych wypraw, o których wspomniałem wcześniej, przygotowujemy również oferty wycieczek po Europie, w tym na Maltę i Sycylię oraz rejs statkiem po wyspach greckich. Jak widać, nasze plany są różnorodne, a czas pokaże co z tego uda się zrealizować…
W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć realizacji zamierzeń i wytrwałości w dążeniu do celu mimo pojawiających się niekiedy przeciwności losu.
Dziękuję bardzo.
**
Przeczytaj także moje inne teksty w kategorii „wywiady”.
Masz pytania lub uwagi? Zostaw komentarz pod tekstem lub napisz do mnie, korzystając z zakładki „kontakt”.
0 Comments